Survivalowy Mistrz Klawiatury
– Szkolenie survivalowe? Co to za bzdura?! Prawdziwy facet wie jak rozpalić ogień!
Nie zliczę ile podobnych komentarzy czytałem już w internecie. Ich autorami są osoby należące do specyficznej grupy hejterów. Nazwijmy ich “Mistrzami Klawiatury”. W myśl zasady “Nie wiem, ale się wypowiem” szerzą fałszywy obraz survivalu, przedstawiając sztukę przetrwania jako zabawę dorosłych w harcerzy lub kurs dla nieudaczników, którzy nie potrafią używać noża.
Tymczasem szkolenia survivalowe stają się obiektem zainteresowania osób zajmujących wysoki status społeczny. Wśród moich klientów znaleźli się już lekarze, dentyści i właściciele dużych firm. Świadomi obecnej sytuacji geopolitycznej, uczestniczą w szkoleniach z zamiarem nabycia wiedzy i umiejętności, warunkujących przetrwanie w obliczu rzeczywistej sytuacji kryzysowej.
Trzy typy kursantów
Na przestrzeni lat zaobserwowałem wiele motywacji, które kierowały osobami decydującymi się na udział w szkoleniu survivalowym. Szczególnie wyróżniały się trzy typy kursantów:
- Wojskowi: żołnierze lub absolwenci szkół wojskowych, pragnący zwiększyć swoje szanse na ukończenie selekcji do wojsk specjalnych,
- Pasjonaci: szeroka grupa, do której zaliczam sportowców, podróżników i entuzjastów rozwoju osobistego,
- Przedsiębiorcy: niepewne czasy skłoniły ich do szukania sposobu na przetrwanie w obliczu widma utraty dotychczasowej stabilizacji.
Każda z tych grup traktuje sztukę przetrwania inaczej.
Dla wojskowych nauka survivalu jest prostą drogą do celu. Podchodzą do szkolenia niezwykle pragmatycznie. Dokładnie wiedzą czego chcą, interesują ich tylko konkretne zagadnienia. Na szkoleniach indywidualnych ćwiczymy topografię, nawigację i bytowanie w terenie przygodnym.
Survival zupełnie inaczej traktują pasjonaci. Dla nich ważny jest absolutnie każdy aspekt warunkujący przetrwanie. Najbardziej interesują ich nieoczywiste patenty survivalowe, takie jak gotowanie wody bez użycia naczyń lub zachowanie komfortu termicznego bez rozpalania ogniska. Dla przedsiębiorców będą to tylko ciekawostki.
Przedsiębiorca oczekuje kompleksowych rozwiązań i gotowych scenariuszy działania w obliczu konkretnej sytuacji kryzysowej. Przykład? Niepokoje społeczne związane z wybuchem wojny na terytorium Ukrainy spowodowały napływ kursantów, których życzeniem było, aby zasymulować im warunki tymczasowej ewakuacji do lasu, w obliczu aktywności wrogich oddziałów na obszarze zamieszkania. Na tego typu szkoleniach szczegółowo omawialiśmy kwestie związane z wyposażeniem i pakowaniem plecaka ewakuacyjnego (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ). Następnie wybieraliśmy bezpieczny obszar leśny i stwarzaliśmy sobie warunki do przetrwania 24 lub 48 godzin.
Jak widać, motywacji do wzięcia udziału w szkoleniu survivalowym może być wiele. Ostatecznie jednak wszystkie sprowadzają się do wspólnego mianownika, którym jest zdolność przetrwania w obliczu sytuacji kryzysowej.
Mechanizm wyparcia
– Mamy 21. wiek, żyjemy w cywilizowanym kraju, a wy bawicie się w jaskiniowców. Żałosne! – wykrzyczy kpiącym tonem Mistrz Klawiatury. Trudno dziwić się takiej reakcji.
Nasz Mistrz Klawiatury został ukształtowany przez system, od którego stał się zależny. Nie wyobraża sobie życia bez udogodnień, jakie serwuje mu cywilizacja. Panicznie boi się utraty wszystkiego, co zapewnia mu komfort: Od supermarketu po drugiej stronie ulicy, przez służby dbające o jego bezpieczeństwo, aż po ciepłą posadę w korporacji, zapewniającą życie na odpowiednim poziomie.
Towarzyszy mu tzw. mechanizm wyparcia. Neguje wszystko, co przypomina mu o możliwości utraty kontroli nad własnym życiem. Wyśmiewa osoby przygotowane, dlatego że sam nie jest przygotowany. Obraca survival w kpinę po to, aby uspokoić sumienie i bez reszty zatracić się we własnej bańce stabilności, do której nie przenika nic, co mogłoby tę stabilność zakłócić. Zapomina tylko o jednym: Każda bańka kiedyś pęknie.
Powódź tysiąclecia w roku 1997 (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ) i inwazja na Ukrainę dobitnie przypominają nam, że sytuacja kryzysowa nie jest domeną nawiedzonych preppersów.
Kiedy piszę te słowa, Ukraińcy zmagają się z falami blackoutów, które na wiele dni pozbawiają ich prądu, wody i ogrzewania. Niektórzy zmuszeni są do ewakuacji w obawie przed wtargnięciem wroga do ich domostw. Walczą o przetrwanie, ukrywając się w lasach położonych poza obszarem zagrożenia, zmagając się z niskimi temperaturami, brakiem wody i pożywienia. Większość z nich jeszcze rok temu żyła we własnej bańce stabilności – w europejskim, cywilizowanym kraju.
Przygotowani przetrwają
W jakim celu napisałem ten artykuł? Mistrz Klawiatury wykrzyczałby pewnie, że chciałem zareklamować moje szkolenia. Częściowo miałby rację. Wpis ma w założeniu skłonić do przemyśleń nad zasadnością odbycia kursu przetrwania, ale niekoniecznie u mnie. W Polsce funkcjonuje przynajmniej kilka firm, w których warto się szkolić. Sprawdźcie tylko dokładnie, czy wybrani przez was instruktorzy mają za sobą doświadczenie, nabyte w prawdziwej dziczy. Ktoś kto na przestrzeni lat zajmował się TYLKO stacjonarnymi szkoleniami, nie jest w mojej ocenie godzien zaufania.
Pamiętaj, warto być przygotowanym nie tylko w odpowiedni SPRZĘT(choć i on jest ważny!), ale przede wszystkim w wiedzę i praktyczne umiejętności, nabyte podczas odpowiedniego szkolenia. Zadbaj o bezpieczeństwo własne i Twojej rodziny.
TUTAJ znajdziesz różne rodzaje szkoleń i kursów survivalowych.